Fundacja powstała w 2014 roku. Tworzą ją ludzie, których życiem kieruje pasja – rozumiana jako konkretne zainteresowanie, jak również pasja życia – świadomego, wypełnionego działaniem, chęcią zdobywania wiedzy, nieustannego rozwoju, a znając jej siłę, chcemy się nią dzielić…

TELEFON:           +48 507 053 657

E-MAIL:           biuro@tourdezboj.com

Image Alt

Słowo od Naczelnego Zbója Sławka w sprawie Zimowego Bojka

Słowo od Naczelnego Zbója Sławka w sprawie Zimowego Bojka

Szanowni Amatorzy zimowego biegania po Bieszczadach

Pewnie wielu z Was zastanawia się nad tym, czy się zapisywać na bieg na dystansie 21 km z opcją skrócenia do 14 lub 9 km albo przełożenia na dzień zapasowy (niedziela), a już nie daj Boże odwołaniem zawodów!!! za 350 zł! Ciśnie się na myśl – no chyba ich porąbało!!! To ja muszę zapłacić 350 zł, dojechać tysiąc „pińcet” km, zapłacić za nocleg po to, by przebiec marne 9 km lub w ogóle nic???

Pozwólcie, że Wam wytłumaczę dlaczego tak, a nie inaczej:

Na górach, nie chwaląc się znam bardzo dobrze, a nawet lepiej. Prowadzę ludzi po różnych górach Polski, Europy i świata i widzę różne zachowania i oczekiwania ludzi. W ciągu kilu lat zorganizowałem, z ogromną pomocą moich przyjaciół, kilkadziesiąt zawodów na terenie Polski, Słowacji, Ukrainy.  I nigdy nie baliśmy się organizować trudnych i wymagających zawodów, które łączyło jedno. Bezpieczeństwo!!! To my myślimy za tych wszystkich biegaczy, którzy w głowie mają jeden cel!!! Wystartować, cieszyć się trasą, jej pięknem, ale też trudnościami, by na mecie wpaść w euforię!!!

Jak wszyscy wiemy, prewencja jest lepsza i tańsza od leczenia szpitalnego wszelkich urazów i kontuzji, bardziej lub mniej poważnych. Doświadczenie pokazuje, że nie mamy problemu z tym, by wytyczyć trasę zawodów w najtrudniejszych miejscach (Rohatka na Legendzie, Żor na innych dystansach Ultra Janosika, plaża na Wydmie, Pikuj, Ostra na Bojko, Mordor, Bobrowisko na Roztoczu i wiele, wiele innych). Zawsze robimy to z zachowaniem najwyższego stopnia bezpieczeństwa! By to była zabawa, przyjemność i radość, a nie walka o życie!!!

Dlatego znając dokładnie Bieszczady i to, jakie warunki panują tam zimą, ustaliliśmy wspólnie z GOPRem i BPN warunki przeprowadzenia zawodów. Po to, by było przede wszystkim bezpiecznie. Dlatego wybraliśmy taki termin (koniec lutego), bo pogoda jest bardziej stabilna, bo dzień dłuższy, bo temperatury cieplejsze i pewniejsze!!! A wiecie, gdzie najbardziej „duje”? Na szczytach, a w Bieszczadach nie ma wyższych miejsc jak połoniny! A byliście kiedyś na połoninie jak jest zamieć i zawieja???

Pamiętam na obozie biegowym kilka lat temu w Bieszczadach, jak z ekipą na piątek plan był taki, by przebiec z parkingu ze Smereka przez Wetlińską i dalej przez Caryńską do Ustrzyk i już wiedziałem, że będzie jajo! Wiatr mocny wschodni, do tego świeży śnieg. Jak wybiegaliśmy z granicy lasu pod Smerekiem kazałem się wszystkim ubrać we wszystko co mają (a do tej pory biegli / maszerowali ubrani na lekko). Zrobili to, o co poprosiłem! A jak wyszliśmy na grań to się zaczęło!!! Wiatr zginał do tyłu, prało po twarzach igłami lodowymi – rozpoczęła się walka!!! Planowany trening skończył się po 4 godz. w połowie trasy w Brzegach Górnych, czyli tam gdzie Wy będziecie zaczynać!!! A na drugi dzień wyszło piękne słońce, wiatr ucichł i zrobiliśmy całą trasę z Ustrzyk przez Szeroki Wierch, Tarnicę, Halicz do Wołosatego. Dwa razy dłuższa trasa, a jej pokonanie zajęło nam również 4 godziny!!!

Celowo nie piszemy bzdur i nie rzucamy słów na wiatr. Nie możemy założyć w ciemno, że będzie cudownie i pięknie! To są góry!!! To są Bieszczady!!! Najwyższe góry w okolicy 250 km! I tam może zdarzyć się wszystko!!! Nie będziemy mieć problemu z tym, by skrócić, przełożyć lub odwołać zawody. Robiliśmy tak już niejednokrotnie!!!

Pamiętam jak na Legendzie w 2021 przed startem poinformowałem zawodników, że trasa zostaje skrócona ze względu na bardzo trudne warunki pogodowe panujące w Tatrach. Biegacze mieli trochę nietęgie miny. Ale na mecie biegacze dziękowali nam, bo wiedzieli dlaczego podjęliśmy taką decyzję. Kilku oczywiście mówiło, że dadzą radę. No tak, oni dadzą, a ci mniej przygotowani??? O nich też musimy myśleć!!!

Pamiętacie historię sprzed kilku lat na biegu ultra w Chinach? Jak na trasie zmarło kilkadziesiąt osób  z powodu wychłodzenia? Nie szukam przyczyny ani winnych tego wypadku. Po prostu wyciągam wnioski! Stąd wynika takie jasne postawienie sprawy z trasami oraz obostrzeniami związanymi z wyposażeniem!!!

Pytacie, po co nadajnik GPS? To bardzo proste! 90 % zawodników i 100 % kibiców będzie się cieszyć  ze śledzenia kropki na trasie i  emocjonowania się rywalizacją. Ale to nie wszystko. Pamiętam sytuację z Ultra Janosika Legendy jak zadzwonił do mnie zawodnik z trasy i powiedział, że nie ma już siły i nie przejdzie ani metra dalej. Był całkowicie zdezorientowany, nie wiedział gdzie jest. Powiedział tylko, że jest w kosodrzewinie poza trasą, nic nie widzi i nie wie, w którą stronę ma iść. A był 100 m od szlaku prowadzącego w dół. Pomogłem mu wskazując właściwy kierunek. Pokonanie tych 100 m zajęło mu 30 min, ale doszedł Przywieźliśmy go do biura i rozmawiałem z nim o przyczynach, którymi było zmęczenie i opadnięcie z sił. To może spotkać absolutnie każdego!!!

Pytacie, po co druga bluza, druga folia NRC skoro ja jestem taki silny i szybki, że mi nic nie potrzeba! Tak, Ty jesteś Mocarzem, ale jak zobaczysz innego biegacza siedzącego i trzęsącego się z zimna? To wtedy oddasz mu bluzę z plecaka, oddasz mu 1 z 2 folii i dla Ciebie zostanie jeszcze jedna!!!

O raczkach nawet się nie wypowiadam, bo ten element wyposażenia, już teraz mówię, będzie w zestawie podanym w czwartek jako obowiązkowy!!! Pamiętajcie, że to podczas zbiegów narażamy się na poważne urazy!!! Czyli już wiecie sami gdzie będzie ciężko! Na zbiegu z Caryńskiej do Ustrzyk i na zbiegu z Tarnicy do Wołosatego. Istnieje stare porzekadło biegaczy górskich: Do góry nie polecisz, ale w dół to już tak!!!!

Pytacie po co grube rękawice, skoro mi zawsze jest ciepło? A próbowaliście kiedyś włączyć telefon, zawiązać buta lub odpiąć zamek zmarzniętymi na kość dłońmi? To spróbujcie! Na naszych zawodach jednak Wam się to nie uda. Po to ogrzewacze chemiczne!!! I pamiętajcie, że do rąk są inne i do nóg są inne!!!).

Pytacie, na co gogle!? Pewnie myślicie, że tutaj to już poszedłem po bandzie!!! Otóż pamiętam mojego kolegę przewodnika, który musiał z grupą wyjść na Tarnicę zimą (no bo grupa opłacona, z silnym parciem na zimowe zdobycie Tarnicy). A pogoda była „chusteczkowa”. Sporo świeżego śniegu, ogromne depozyty, wiatr wschodni wiejący z prędkością 60 km/h, czyli jednym słowem syf!!! No i poszedł!!! On i trzy osoby! Zakończyło się pobytem w szpitalu dwóch osób z powodu utraty wzroku!!! Bo akurat wiało prosto w twarz, a do tego lodowe igiełki dawały po oczach powodując zamarznięcie całej gałki ocznej i duży obrzęk! Nic nie widzieli i oślepli na kilka dni. W szpitalu puściło, wzrok wrócił, a kumpel od tego czasu zawsze ma gogle przy sobie.

A okulary są na słońce! Tutaj na swojej d..ie się przekonałem, jak będąc w Alpach szliśmy na Grosswenedigera. Już w trakcie długiego marszu pod górę wiedziałem, że będzie boleć, bo zostawiłem okulary w aucie i potem jak świeciło słońce to prawie oślepłem!

Mógłbym całymi godzinami podawać przykłady, na podstawie których mamy takie a  nie inne zasady, o których mówimy przed, a nie w trakcie zawodów. Bo w trakcie gry nie zmienia się zasad, inaczej wychodzi chaos i dziadostwo!!!

W trakcie ostatnich zawodów na Zimowym Janosiku radośnie hasaliście po pięknym Spiszu. Zawodnicy z 50-tki walczyli na Magurze Spiskiej (wysokość ok 1200 mnpm) z trasą, zaspami, które mimo wcześniejszego ratrakowania i ubijania trasy utrudniały bieg, a kilkadziesiąt kilometrów dalej w Beskidzie Sądeckim goprowcy w tym samym czasie walczyli o życie 2 turystów, którzy zakopali się w śniegu na Złomistych Wierchach (też wysokość ok 1200 mnpm), w odległości ok 2 km od schroniska. Wiem, jak tam jest, bo biegam tam często – wszak to moje podwórko. I gdyby nie to, że ten trzeci miał na tyle sił, by dotrzeć do schroniska pod Przehybą i powiadomić służby ratownicze, to pewnie cała historia skończyłaby się tragicznie. W akcji ratowniczej wzięło udział ponad 20 ratowników, którzy sprowadzali pechowców do schroniska dwie godziny! Cały ten odcinek pokonuje się biegiem 15 minut! A wiecie ilu ratowników sprowadza jedną osobę?! Minimum sześciu!!!

Długi wywód się zrobił, ale podsumowując, Kochani będzie dobrze!!! Bo Zbóje to fachowcy i wiedzą co robią. Będziemy się wspólnie znakomicie bawić!!!

A potem ten, kto się nie zapisze, a zobaczy relację, będzie wyrywał włosy i pluł sobie w brodę, że go tam nie było!!!

Sławek – Zbój Naczelny!